Mimo, że lato w tym roku trwało naprawdę wyjątkowo długo i rozpieściło nas do granic możliwości, czas najwyższy zaakceptować już fakt, że minęło bezpowrotnie. Dni są coraz krótsze i chłodniejsze.
Przyszła do nas za to jesień. Ja za jesienią osobiście nie przepadam, ale jednego nie mogę jej odmówić: prawdziwego bogactwa kolorów. Mimo tego, że kocham lato całą sobą, uwielbiam patrzeć na te wszystkie liście mieniące się różnymi kolorami, zwłaszcza gdy słońce świeci tak pięknie jak dzisiaj. Muszę przyznać, że żadna inna pora roku nie jest w stanie nam zapewnić takich widoków. Tu żółto, tam czerwono, a kawałek dalej mamy już złoto i brąz…prawdziwa magia.
Jesień dla mnie oznacza też zawsze to, że mogę z dziećmi nazbierać całe kosze żołędzi, kasztanów, szyszek i liści. A potem z sentymentem wkładam te liście do książek, żeby się ładnie rozprostowały. Też tak macie? Cieszę się zawsze na tą czynność jak dziecko. Od razu odżywają wspomnienia z mojego dzieciństwa.
Lubimy też bawić się tymi naszymi jesiennymi zdobyczami. Staramy się zawsze zrobić jakąś pracę plastyczną: a to ludzika, a to obrazek, a to zwierzaka.
Na warsztatach, na których kiedyś byliśmy z okazji pierwszego dnia jesieni, pani pokazała nam między innymi jak zrobić coś naprawdę efektownego z zebranych liści dębu. Jeśli więc macie ochotę zrobić z nami LWA, zapraszamy do współnej zabawy.
Naszą pracę zrobiliśmy ponownie rok temu, a wciąż wisi ona nad biurkiem Marcelka i jest naprawdę ładną ozbobą pokoju. Spójrzcie tylko:
CZEGO BĘDZIEMY POTRZEBOWALI?
- talerzyka
- nożyczek
- 2 plastikowych łyżeczek/2 gotowych oczek do przyklejania/oczu zrobionych z brystolu
- kleju/gumy do klejenia/pistoletu do klejenia na gorąco
- mazaka
- czarnego pomponika
- liści dębu (rzecz jasna)
Zaczynamy od pomalowania talerzyka na żółto (no chyba że macie już gotowy żółty talerzyk)
Żeby talerzyk miał równomierny żółty kolor, malujemy go kilka razy, czekając z nałożeniem kolejnej warstwy, do momentu aż poprzednia wyschnie.
Potem czekamy aż pomalowany talerzyk wyschnie zupełnie.
Następnie od łyżeczek odcinamy rączki – to będą oczy naszego lwa. Łyżeczki spokojnie możecie zastąpić gotowymi oczami, które można kupić w papierniczym, albo możecie po prostu wyciąć kółko z białego brystolu. Potem z czarnego brystolu (albo zwykłego bloku rysunkowego) wycinamy półkola, tak żeby powstały nam źrenice lwa. Następnie doklejamy je do łyżeczek.
Potem doklejamy czarny pomponik, czyli nos naszego lwa.
Teraz czas na uszy lwa. Wycinamy 2 kółka i doklejamy je na górze talerzyka, tfu! To znaczy głowy lwa.
W międzyczasie dorysowujemy wąsy i „buzię” lwa.
Teraz najprzyjemniejsza część, czyli doklejanie liściastej grzywy lwa. Do tej czynności możecie użyć kleju, pistoletu do klejenia na gorąco, albo tak jak my: takiej specjalnej białej gumy do klejenia (trzeba ją najpierw troszkę rozwałkować w palcach – więc jest to także świetny sposób na poćwiczenie motoryki małej) – widać ją gdzieś na wcześniejszych zdjęciach.
No i…MAMY TO!